Ciudad Perdida - "Zaginione miasto"
Kolumbia, kraj w Ameryce Południowej, jest pełen tajemnic. Jedną z nich są ruiny starożytnego miasta, które niegdyś służyło jako stolica państwa ludu Teyuna. Miasto to leży ukryte głęboko w dżungli w odległych i surowych regionach gór Sierra Nevada de Santa Marta. Podróżując do wielu miejsc i widząc bardzo wiele, mogę śmiało powiedzieć, że jest to jedno z najpiękniejszych, najbardziej fascynujących i jednocześnie najtrudniej dostępnych miejsc w Ameryce Południowej. Dziś znane jest jako Ciudad Perdidalub bardziej popularnie "Zaginione miasto".
Archeolodzy szacują, że miasto zostało zbudowane około 800 roku naszej ery, co czyni je znacznie starszym niż peruwiańskie Machu Picchu!
W szczytowym okresie zamieszkiwało ją 2000-4000 rdzennych mieszkańców. Ich spokojna egzystencja dobiegła końca w XVI wieku, kiedy przybyli hiszpańscy konkwistadorzy, napędzani obsesją na punkcie znalezienia mitycznego El Dorado. Według jednej z teorii, mieszkańcy zostali zmuszeni do opuszczenia osady, aby uniknąć śmierci lub zniewolenia przez Hiszpanów.
Ruiny Teyuny zostały odkryte dopiero w 1975 roku. W kolejnych latach szabrownicy zrabowali prawie wszystkie skarby z grobowców. Mówi się, że zabrali złoto, kosztowności i wszystko, co miało znaczenie ze świętych miejsc pochówku. Dopiero w 1980 r. rząd Kolumbii zainterweniował i pozwolił archeologom na zbadanie tego obszaru.
W POSZUKIWANIU ZAGINIONEGO MIASTA
Dzień pierwszy: Pierwsze kroki
Pierwszego dnia musisz dowiedzieć się, jak dotrzeć do biura agencji, w której zarezerwowałeś wycieczkę. Możesz dostać się tam taksówką, wybrać tańszą opcję transportu publicznego, taką jak autobus, lub wybrać najtańszą trasę, co właśnie zrobiliśmy. Przed dokonaniem rezerwacji zapytałem, czy agencja oferuje transport z lotniska. "Oczywiście", odpowiedzieli, "jest to wliczone w cenę biletu dla naszych klientów".
Po załatwieniu wszystkich formalności w biurze, bardzo miły kierowca zawiózł nas do hotelu. Następnego ranka przyjechał punktualnie o 6:00 i zawiózł nas w wyznaczone miejsce, gdzie czekał nasz kolejny środek transportu.
Stamtąd przesiedliśmy się do terenowego Jeepa i przez około dwie godziny podróżowaliśmy do małego miasteczka El Mamey. Tutaj zjedliśmy lunch i odbyliśmy krótką odprawę, podczas której przekazano nam ważne informacje. Była to również okazja do poznania innych członków grupy, a także naszego przewodnika Carlosa i tłumacza Sebastiana.
Poniżej znajdują się bezpośrednie dane kontaktowe Sebastiana.
Zalecam pozostawienie tutaj wszelkich niepotrzebnych przedmiotów. Pamiętaj, że wszystko, co ze sobą zabierzesz, będzie na twoich plecach przez cały czas. Twoje rzeczy będą tutaj bezpieczne, a ich przechowywanie nie jest płatne. Poniżej znajduje się lista niezbędnych przedmiotów.
Ciekawy początek podróży
Gdy już mieliśmy ruszać, coś przykuło naszą uwagę: dwa krzewy rosnące w pobliżu. Wydawały się dość zwyczajne, dopóki ktoś nie wykrzyknął: "Czy tam rośnie kokaina?". Jak to możliwe? Na otwartej przestrzeni? Legalnie?
Okazało się, że do niedawna każde gospodarstwo domowe mogło uprawiać rośliny koki na własny użytek. Te dwa bujne krzewy były tego dowodem.
Pierwszy dzień wyprawy
Pierwszy dzień wędrówki obejmuje 7-kilometrowy spacer.
Nie pamiętam dokładnie, jak długo szliśmy, ale pamiętam, że było wiele przystanków na zdjęcia i filmy. Punktem kulminacyjnym były dla mnie rdzenne dzieci. Chodzą boso, w białych koszulach i często niosą kurczaka w małych rączkach - prawdopodobnie takiego, który zabłąkał się zbyt daleko od domu. Trudno nam było odróżnić chłopców od dziewczynek, dopóki nasz przewodnik nie wyjaśnił, że tylko chłopcy mają przywilej noszenia ręcznie robionej torby. Aha, więc torba służy jako identyfikator!
Dzień drugi: do serca dżungli
Pobudka o 5:00 rano. Będziemy spacerować przez cały dzień aż do zmierzchu. Będąc blisko równika, słońce wschodzi o 6:00 rano i zachodzi o 18:00 konsekwentnie przez cały rok.
Dzień jest bardzo gorący, a deszcz pada niemal bez przerwy. Wszystko przemoknie, łącznie z zawartością plecaka. Dobrym pomysłem jest zabranie wodoodpornego pokrowca na plecak lub spakowanie rzeczy w wodoodporne torby.
Podczas wędrówki zostaliśmy zaproszeni do lokalnej wioski na spotkanie z rdzenną ludnością. Są to Arhuaco, Kogioraz Wiwa plemion, które uważają się za potomków cywilizacji Tayrona. Nadal podtrzymują starożytne tradycje, zwyczaje i rytuały. Tutaj można odnieść wrażenie, że czas zatrzymał się setki lat temu. Ludzie ci żyją z dala od współczesnej cywilizacji, w domach zbudowanych z kamienia, liści palmowych i gliny.
Nie mają elektryczności, telefonów, telewizji ani pojęcia o internecie. I wiesz, co zauważyłem? Ich twarze wydają się promieniować o wiele większym szczęściem i spokojem niż przeciętnego Europejczyka.
Byłem pod ogromnym wrażeniem jednego z rdzennych mieszkańców, który podzielił się historiami o ich stylu życia i zwyczajach. Plemiona te żują liście koki przez cały dzień, wzmacniając ich działanie proszkiem wapiennym z pokruszonych muszelek. Mężczyźni noszą ze sobą poporo w ich ręcznie robionych torbach, o których wspomniałem wcześniej.
A poporo to tykwa zawierająca wapno wykonane ze zmielonych muszelek. Aby go użyć, wkładają patyk do ust, aby go zwilżyć, zanurzają go w wapnie wewnątrz poporo i zlizują wapno. Następnie pocierają mokrym patyczkiem o brzeg poporo. Proces ten jest powtarzany wiele razy dziennie, pozostawiając wapienny osad na poporo. Z czasem poporo rośnie, a wraz z nim przechowywane w nim historie.
Mówi się, że szamani potrafią odczytać powierzchnię poporo, a nawet przewidzieć z niej przyszłość. Jednak tylko mężczyźni mają przywilej noszenia poporo - tak jak tylko oni mogą nosić buty.
Następny dzień: Wspinaczka po "schodach do nieba"
Zaczynamy dzień od wspinaczki po niekończących się schodach do "nieba". Dokładnie tak to wygląda. Wspinasz się i wspinasz, bez końca. Niektórzy twierdzą, że jest ponad 1200 stopni; inni twierdzą, że nawet 1600. Najlepszą strategią jest nie oglądanie się za siebie ani nie rozpamiętywanie tego, co robisz - po prostu zajmij swój umysł przyjemnymi myślami. Nie ma odwrotu, trzeba po prostu iść dalej.
Wspinasz się więc i wspinasz, i właśnie wtedy, gdy myślisz, że nie możesz zrobić kolejnego kroku, pojawia się przed tobą zapierający dech w piersiach widok: najwyższy i wciąż głęboko tajemniczy taras Ciudad Perdida. Tam jest - Zaginione Miasto! Udało ci się!
Pośród egzotycznych drzew i wysokich na 40 metrów palm wyłaniają się kamienne formacje wielopoziomowych tarasów. Łącznie znajduje się tu 169 tarasów, połączonych brukowanymi ścieżkami i schodami. Trudno wyobrazić sobie geniusz architektoniczny ludu Tayrona, który zdołał zbudować takie miasto w tak trudnych warunkach.
Duchowe spotkanie
Podczas zwiedzania ruin mieliśmy zaszczyt spotkać i przywitać się z niezwykłym mieszkańcem tego enigmatycznego miejsca - szamanem, duchowym przywódcą ludu Kogi.
Mieszkając w samym sercu Zaginionego Miasta wraz z żoną i dziećmi, pełni rolę jego duchowego opiekuna. Z wielkim szacunkiem i pokorą wysłuchaliśmy jego opowieści. Na koniec Mamo (przywódca duchowy) wyszeptał coś w nieznanym nikomu języku i wręczył Krzysiowi i mnie ręcznie robione bransoletki. Powiedział, że te bransoletki będą nas chronić i przyniosą nam zdrowie i szczęście. Co za emocjonujący moment!
Magia zaginionego miasta
Nie wiem jak ty, ale ja wierzę w magię miejsc takich jak to. Zaginione Miasto wciąż skrywa niezliczone tajemnice. Kiedy tam jesteś, czujesz się tak, jakby życie sprzed setek lat wciąż kwitło tuż za następnym drzewem. Oczami wyobraźni widzisz małe kamienne chatki pokryte strzechą i przodków Tayrona zajętych swoimi codziennymi zadaniami.
I wiesz co? Najlepsze jest to, że jest tu cicho i spokojnie. Słychać tylko ćwierkanie ptaków i szelest drzew, które zdają się szeptać własne historie. Nie ma autostrad, nie ma dróg, nie ma dźwięku zbliżających się autobusów wypełnionych wygodnymi turystami.
Aby dotrzeć do tego tajemniczego miejsca, trzeba dać coś z siebie - pokonać dziesiątki kilometrów pieszo.
Z całego serca zachęcam do podjęcia tej podróży!
Co należy wiedzieć przed spakowaniem plecaka
Jak się tam dostać?
Santa Marta w Kolumbii była naszą bazą wypadową.
Choć czasy świetności miasto ma już dawno za sobą, stanowi ono doskonałą bazę wypadową do zwiedzania pobliskiej okolicy Park Narodowy Tayronasłynie z zapierających dech w piersiach plaż, uważanych za jedne z najpiękniejszych na świecie.
Przygoda rozpoczyna się od wizyty w biurze podróży w Santa Marta, które należy wcześniej wybrać. Agencja zorganizuje transport do i ze szlaku. Szczegóły znajdują się poniżej.
Czy potrzebujesz przewodnika?
Najbardziej zainspirował mnie fakt, że obszary, przez które będziemy podróżować, znajdują się pod ścisłą ochroną. Wynika to z faktu, że szlak przebiega przez wioski i regiony nadal zamieszkane przez rdzenną ludność, która kontynuuje tradycje i styl życia swoich przodków.
The "Zaginione miasto" można zwiedzać tylko z licencjonowanym przewodnikiem, który zazwyczaj jest mieszkańcem rezerwatu.
Jeśli nie mówisz po hiszpańsku, pamiętaj, aby poprosić o tłumacza podczas rezerwacji wycieczki, ponieważ przewodnik prawdopodobnie nie będzie mówił po angielsku.
Istnieje kilku touroperatorów, którzy organizują wycieczki do Zaginionego Miasta. Można je znaleźć online lub odwiedzić ich biura podczas spaceru po centrum Santa Marta.
Nie trać czasu na szukanie lepszej oferty - wszystkie agencje oferują takie same ceny!
Ile dni jest potrzebnych?
Cała wędrówka do Ciudad Perdida zajmuje co najmniej cztery dni do ukończenia. Całkowita odległość wynosi 50 km (31 mil). Należy pamiętać, że trekking odbywa się w klimacie tropikalnym. Jest bardzo gorąco i wilgotno, a deszcz jest gwarantowany - prawdopodobnie kilka razy dziennie.
Teren jest górzysty i choć przewyższenie sięga tylko około 1200 metrów, trasa nieustannie przeplata się z podjazdami i zjazdami.
Można również wybrać sześciodniowy trekking. Trasa jest zwykle taka sama niezależnie od czasu trwania, więc decyzja będzie zależeć od poziomu sprawności i ilości dostępnego czasu.
W kilku punktach szlaku będziesz musiał przekroczyć rzeki - ekscytujące i pełne przygód doświadczenie, a nie poważne wyzwanie. Napotkasz także wodospady i gęstą roślinność.
Czy wędrówka jest trudna?
Trekking do La Ciudad Perdida może być wyzwaniem dla początkujących - szczególnie tych, którzy wolą zwiedzanie z pluszowego siedzenia sportowego Mercedesa. Szlak wije się przez dżunglę, nieustannie wznosząc się i opadając, a często będziesz chodzić po błocie. Konieczne jest zabranie solidnego obuwia z wysoką cholewką. Będziesz także musiał przekroczyć rzekę Buritaca, więc dobrym pomysłem jest spakowanie wodoodpornej torby, aby chronić swoje rzeczy.
Nie zapominaj o pełzających, latających i gryzących mieszkańcach dżungli. Byli tu na długo przed tobą, a w tej ponadczasowej walce między ludźmi a naturą, natura zawsze ma przewagę. Ten szlak nie jest przeznaczony dla "kanapowców". Jest bardziej odpowiedni dla tych, którzy nie boją się wyzwań, zwłaszcza że ostatni odcinek obejmuje wspinaczkę po 1260 kamiennych schodach prowadzących prosto na dziedziniec Zaginionego Miasta.
Krótko mówiąc, trasa nie jest łatwa, ale absolutnie wykonalna - i warta każdego wysiłku. Jeśli masz dobrą kondycję fizyczną i determinację, ta wędrówka zdecydowanie powinna znaleźć się na Twojej liście rzeczy do zrobienia.
Ukończyliśmy trekking w cztery dni, ale gdybym miał zrobić to ponownie, wybrałbym wersję sześciodniową, dając więcej czasu na cieszenie się towarzystwem rdzennych mieszkańców i pięknem otaczającej egzotycznej przyrody.
Jak wyglądają warunki do spania?
Zakwaterowanie podczas wędrówki to zazwyczaj proste obozy, często wyposażone w hamaki zamiast łóżek, co dodaje poczucia przygody. Jeśli są łóżka, to zazwyczaj piętrowe i wyposażone w moskitiery. Jak można się domyślić, dżungla jest domem dla wielu komarów, pająków i innych owadów, a nawet skorpionów.
Wyrób sobie nawyk sprawdzania butów każdego ranka przed ich założeniem, na wypadek gdyby wprowadził się do nich nowy "lokator". Aby powstrzymać skorpiony lub węże przed eksplorowaniem obuwia w nocy, możesz założyć na buty skarpetę.
Niektóre obozy oferują sporadycznie elektryczność i prysznice z zimną wodą, zapewniając podstawowy poziom komfortu pośród dzikiej przyrody.
Co z posiłkami?
Każda grupa ma zapewnione dwa ciepłe posiłki dziennie: śniadanie rano i ciepłą kolację po przybyciu do obozu wieczorem. Nie spodziewaj się wykwintnych dań, ale będzie ciepła zupa warzywna, a nawet sałatka. Jedzenie podróżuje z tobą na czworonożnym "pojeździe" - mule.
Podczas wędrówki będziesz miał dwie krótkie przerwy, aby cieszyć się orzeźwiającymi smakołykami, takimi jak arbuz, ananas lub inne pyszne owoce. Po drodze będziesz także mijać lokalne sklepy. Słowo ostrzeżenia: te "sklepy" to raczej małe stoiska sprzedające produkty takie jak napoje gazowane lub przekąski, takie jak chipsy. Możesz kupić dodatkową przekąskę, taką jak batonik, ale nie spodziewaj się supermarketu. Pamiętaj, aby zabrać ze sobą gotówkę w kolumbijskich pesos - karty kredytowe nie będą tu przydatne.
Lista pakowania
- Wygodny plecak (niezbyt duży; 30 litrów powinno wystarczyć) z pokrowcem przeciwdeszczowym.
- Kurtka przeciwdeszczowa-Lekkość, ponieważ będzie gorąco.
- Wodoodporne buty turystyczne oraz sandały dla pryszniców.
- Kije trekkingowe.
- Butelka na wodę.
- Środek odstraszający owady.
- Filtr przeciwsłoneczny.
- Reflektor-Przydatne po zmroku, zwłaszcza podczas wycieczek do toalety.
- Szybkoschnąca odzież. Należy pamiętać, że w dżungli nic nie wysycha szybko, więc świetną opcją są spodnie z odpinanymi nogawkami.
- Strój kąpielowy-Będziesz miał okazję ochłodzić się w zimnych źródłach, a nawet pod wodospadem.
- Mały ręcznik z mikrofibry.
- Minimalna ilość przyborów toaletowych.
- Gotówka.
- Okulary przeciwsłoneczne oraz kapelusz.
- Lekki śpiwór (opcjonalnie) - przydatny, jeśli wolisz nie używać śpiwora, który był wcześniej używany przez innych.
- Dobry nastrój i poczucie przygody!
Dla zainteresowanych
Oto informacje kontaktowe dla Sebastianktóry służył nam jako tłumacz. Sebastian mówi zarówno po hiszpańsku, jak i po angielsku i jest niezwykle pomocny. Zachęcamy do kontaktu z nim w razie jakichkolwiek pytań:
- E-mail: sebastianvivaseusse@gmail.com
- WhatsApp: +57 300 4365099
Należy pamiętać, że Sebastian wyraził zgodę na udostępnienie swoich danych kontaktowych, ale nie ponosimy żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek zdarzenia związane z ich wykorzystaniem.
bez komentarza